Alejka

04.12
Grudniowa aura potrafiła płatać figla. Nie mniej, spędziła już trochę czasu w tym kraju i musiała przyznać, że było zdecydowanie gorzej niż w Polsce. Tam, przynajmniej nie było takich kontrol, nie było niczego. A tutaj, na każdym kroku ktoś o coś pytał, ktoś kogoś łapał, wszystko było zdecydowanie nie takie jak powinno. Ale oswoiła się już z tym i żyła tutaj jakby nigdy nic, jakby była zwykłym człowiekiem. Niczego nieświadomi ludzie i pogromcy mutantów. Pracowała lubiąc to co robi, mogła spokojnie szkicować w wolnej chwili.  Dzisiaj dzień wolny od pracy w końcu ile można pracować? Spacerowała sobie powolnie nie spiesząc się nawet na moment, miała bardzo dużo czasu cały dzień mogła spędzić na dowolnej rzeczy, czy to zakupy, spacer...czy nawet pójście do baru się spić. Kroczyła sobie powoli przed siebie aż dotarła do jednej z ławki, usiadła na niej czując jak wewnątrz niej skrzydełka zaczynały się poruszać jakby żyły własnym życiem. Uśmiechnęła się sama do siebie czując nawet minimalne drżenie pierza.

/4 grudnia 2019/

Malia tak jak zwykle gdzieś pędziła tak teraz dla odmiany miała dzień wolny. Czas tylko dla siebie. Szwagier z dziećmi wyjechali do dziadków, a od pracy miała dziś wolne. Jednak zamiast leżeć w domu na kanapie i odpoczywać, wolała pójść na spacer a w drodze powrotnej zahaczyć parę sklepów by kupić prezenty świąteczne dla dzieci. Miała nadzieję, że uda im się wrócić przed świętami. Jeśli jednak nie, to swoje prezenty otworzą po świętach. Zawsze uwielbiała grudzień, święta Bożego Narodzenia, jednak teraz była dość sceptycznie nastawiona. Było to spowodowane głównie tym, że pochowała siostrę przed paroma miesiącami. Niemniej, starała się by dzieci jak najmniej odczuły brak matki. Szwagier z resztą starał się o to samo choć nie raz jej mówił, że może sobie dać na luz i żeby też tyle nie pracowała i w końcu sobie kogoś znalazła. Jak widać, w tej kwestii jej matka nawet jego nastawiła przeciwko Mali. Na szczęście, nabrała już doświadczenia w olewaniu tego typu rozmów i żyła po swojemu.
Przechadzała się alejką zastanawiając się co tu kupić dzieciom, pod choinkę, i nawet nie zauważyła na jak śliskiej nawierzchni się znalazła. Zorientowała się dopiero gdy kolanami boleśnie uderzyła w lód. Zaklęła cicho pod nosem i ostrożnie się podniosła otrzepując kolana.

Rozmyślała o wszystkim i o niczym, świadomość o zbliżających się świętach nawet nie chciały przyjść tak jak niegdyś, w końcu w Polsce już w tym okresie szykowało się listę zakupów przedświątecznych, robiło się pierniczki, przygotowywało menu wigilijne a teraz...ona do tego głowy nie miała, w sumie nawet nie wiedziała co ma robić i czy w ogóle powinna święta wyprawiać. Była sama, po co miała się babrać w kuchni? Kupi sobie zgrzewkę piwa, jakieś cisto i będzie miała święta o! Właśnie otwierała oczy powoli i niespiesznie gdy świadomość zaczynała do niej powoli wracać wraz z datą grudniową. Westchnęła pod nosem za dwa dni mikołajki...wypadałoby coś szefowi podarować...nic wielkiego, w końcu to nie święta, jednak miło by było mu prawda. Właśnie miała podnieść swoje cztery litery, gdy do jej uszu dobiegło przekleństwo a przed oczyma nieopodal runęła na kolana jakaś kobieta. Jupiter uniosła w pierwszej chwili brew, w kolejnej poczuła jak skrzydła nerwowo się poruszyły. Uspokoiła oddech i zarazem zmusiła się by nie wystrzelić skrzydłami niczym z procy. Podeszła pospiesznie do kobiety.
- Wszystko w porządku? Nic Pani nie jest?
Zapytała zatroskana pomagając jej wstać. Nieznajoma mogła się domyślić, że Jupiter nie jest tutejszą mieszkanką, w końcu jej obcy akcent mówił zdecydowanie więcej niż by tego chciała. Również ona sama była zdziwiona, że odważyła się podejść do kobiety i odezwać. W końcu ostatnimi czasy stroniła od towarzystwa i ludzi, nie licząc oczywiście Sebastiana, który pomógł jej więcej niż wypadało.

Gdy tak wylądowała na kolanach, niespodziewanie podeszła do niej jakaś kobieta i pomogła jej wstać. Spojrzała na nią gdy się podniosła i uśmiechnęła się lekko.
-Wszystko w porządku. Rozmyślanie o prezentach świątecznych dla siostrzeńców i śliskie podłoże nie idą w parze.
Odpowiedziała. Cóż, nie kłamała. Może gdyby nie pogrążyła się w rozmyśleniach może zauważyłaby, że nagle zaczyna stąpać po lodzie. Na przyszłość będzie miała nauczkę na przyszłość. Ale z drugiej strony, pierwszą wywrotkę w tym roku miała za sobą. Pytanie ile jeszcze razy się poślizgnie na lodzie. Znając jej szczęście i kiepską koordynację ruchową w takich przypadkach - mnóstwo. Aż dziw, że się jeszcze nie połamała. Uwielbiała zimę choć w takich chwilach jak ta, tęskniła za hawajami. Za ciepłem... Niemniej, nie żałowała mieszkania w Seattle. Mimo, że w sumie trzymali ją tylko szwagier i siostrzeńcy. Poza nimi i pracą nic więcej jej tu nie trzyma.

Roześmiała się pod nosem i pomogła jej wstać badając wzrokiem czy aby na pewno jest cała.
- Niestety nie wszystko jest...odpowiednie w danym momencie.
Zaśmiała się lekko przyglądając się dziewczynie. Wskazała na ławeczkę zachęcająco.
- Może usiądziemy na chwilę? Lepiej niech ciało odpocznie od niespodzianki. Takie uderzenie mogło się źle skończyć.
Przyznała z lekkim uśmiechem oczywiście nie mając nic złego na myśli, po prostu zbicie kolan, czy nawet pęknięcie jakiejś maleńkiej żyłki mogło spowodować ból nie do zniesienia. Nie mówiąc już o ogólnie obolałej dumie. Jednak Jupiter nie widziała w tym nic zabawnego, sama kilka razy runęła jak długa i to nie na kolana...
- Jupiter.
Przedstawiła się nowo poznanej dziewczynie podprowadzając ją do ławeczki, na której jeszcze chwilę temu siedziała.
- A jak tam rozmyślania? Wymyśliła Pani coś dla bliskich czy to tylko na razie zalążki planów?
Zapytała nie bardzo wiedząc czy dobrze dobrała słowo. Nadal czasem miała problem z połączeniem odpowiednio zdania, ale szło jej już zdecydowanie lepiej niż na samym początku, gdzie z Sebastianem porozumiewała się tylko za pomocą tłumacza google. Gdyby nie to, pewnie w ogóle by nie dała rady dojść do porozumienia z dziewczyną, w końcu od tamtego czasu wiele czasu minęło, a ona w końcu mogła nauczyć się języka, oraz dostała pracę nie bacząc nawet na to że była mutantką i w sumie nie umiała języka.