Go down
Morgan Wright
Morgan Wright
Pseudonim : Mami, Morgue
Wiek postaci : 31
Zawód : Członek Oddziału Bezpieczeństwa DOGS
Wzrost i waga : 185/90

Rejestracja : 05/02/2023
Punkty : 33
Liczba postów : 37

Informator
Grupa krwi:
Procent mocy:
Morgan Wright K3GW5YW0/0Morgan Wright UdWvTHi  (0/0)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t742-morgan-wright#1493

Morgan Wright Empty Morgan Wright

Nie Lut 05, 2023 6:51 pm

Morgan Amanda Wright

a4f64-16709374991309-1920.jpg

Informacje

Urodzona w Dallas stanu Teksas 1 stycznia 1988 roku, mieszka Seattle od 2015 roku, przynależy do D.O.G.S., piastuje stanowisko Członka Oddziału Bezpieczeństwa, wizerunku użycza Rhea Ripley.

Historia

Urodziłam się w wielodzietniej rodzinie, jako najmłodsza córka. Mój ojciec był wiecznie nieobecny w domu, przez swoją działalność w armii, a matka całkowicie poświęciła się wychowaniu dzieci. Często też się przeprowadzaliśmy, przez kolejne relokacje mojego kochanego tatuśka.
W domu wychowywałam się z piątką starszych braci, co z całą pewnością wpłynęło na moje zachowanie. Nie wypadało mi się "mazać jak babie", a bracia na każdym kroku mi udowadniali, że muszę za nimi nadganiać.
Od maleńkości nie bałam się widoku krwi ani ubrudzenia swoich rączek. Ojciec często wracał ranny z misji i spędzał z nami po kilka tygodni czy miesięcy, w trakcie których wcale nie próżnował. Uczył nas korzystać z broni jak i tajników samoobrony. Wychodził z założenia, że nie zostanie z nami na wieczność i powinniśmy umieć sami sobie zapewnić bezpieczeństwo.
W wieku 10 lat rodzice zapisali mnie do szkoły boksu, do której już uczęszczali moi bracia, a w wieku 13 lat odnalazłam swoją miłość w mieszanych sztukach walki. Nic wiec dziwnego, że i szkoła sportowa nie była dla mnie wyzwaniem i tę ukończyłam z wyróżnieniem.
Miałam przed sobą otwarte wrota na niezliczone uczelnie, które już wtedy mi oferowały dobre stypendia. Ja jednak chciałam pójść w ślady ojca oraz moich braci, co spotkało się z dezaprobatą mojej matki. Na cóż jednak były jej lamenty, skoro w wieku 19 lat ostatecznie i tak wstąpiłam w szeregi lądówki?

Rok 2007 z całą pewnością był dla mnie wyzwaniem. Szkolenia, treningi i tylko nieliczne przepustki pozwalające na powrót w rodzinne mury okazały się być cięższe, niż początkowo mi się wydawało. Odnalezienie się wśród innych mundurowych i przekroczenie ich oczekiwań względem mojej osoby było nie lada wyzwaniem. Udało mi się jednak wytrzymać ten najcięższy okres a zaledwie dwa lata później - byłam wystawiona na prawdziwą próbę.
Wraz ze swoim pułkiem zostałam wysłana do Iraku, gdzie toczyła się krwawa wojna już od lat. Stacjonowałam i walczyłam u boku ludzi, których w końcu zaczęłam traktować jak rodzinę. W takich warunkach naprawdę zacieśniają się więzi międzyludzkie. Byłam świadkiem wielu śmierci, jak i część z nich sama spowodowałam. Tym się rządzi wojna - musiałam to zrozumieć.
Czym jest jednak ostrzał z daleka, gdy prawdziwa tragedia miała dopiero nadejść?

To był rok 2009. Odbijaliśmy jedno z miast, wędrując między kolejnymi domostwami, wyciągając cywili z tego piekła. Wraz z jednym ze swoich kompanów byłam we wnętrzu kolejnego budynku, gdy na zewnątrz zaczął się niezły harmider. Olbrzymia, człekokształtna postać biegła jedną z ulic, niszcząc kolejne ściany i taranując nie tylko naszych żołnierzy, ale i sprzęt. Bydlę wydawało mi się niezwykle nienaturalne i w zaledwie kilka chwil i na własnej skórze miałam odczuć jego siłę. Bestia w swoim szale musiała uszkodzić jedną ze ścian nośnych budynku, przez którą podłoga na której staliśmy zapadła się pod nami, posyłając nas pod gruzy. Miałam wrażenie, że właśnie dopełniłam swojego losu. Młoda, w boju, przygnieciona kawałkami ściany. Czekałam tylko na ciemność, z której już nigdy miałam się nie wybudzić.
Ta jednak zdawała się trwać zaledwie kilka sekund, gdy oślepiające światło i dźwięk helikoptera wrywały się w moją głowę. Wracaliśmy do Stanów. Wracaliśmy do domu...

Doznałam obrażeń całego ciała - od złamań, przez krwotoki wewnętrzne. Ciężko było mi ponownie stanąć na nogi i sama rehabilitacja zajęła mi długie miesiące. Patrząc jednak wstecz, wiem że miałam wiele szczęścia - większość mojego pułku niestety powróciła do swoich rodzin już wyłącznie na tarczy.
Byłam jednak zdeterminowana. Chciałam powrócić do służby, chciałam się dowiedzieć czym było to plugastwo, które nas napadło. Wszyscy jednak trzymali swoje języki za zębami, a my nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania. Całość tłumaczono traumą, możliwym zespołem stresu pourazowego. Ja jednak wiedziałam, gdzieś w głębi duszy, że to wszystko ma dodatkowe dno.

Gdy tylko zdrowie mi pozwoliło, wróciłam do codziennych treningów. Przez długi czas stacjonowałam jednak w swojej jednostce wojskowej, szkoląc nowy narybek. I to wszystko by się pewnie nie zmieniło, gdyby nie pewne tragiczne wydarzenie rozgrywające się na ulicach Seattle.
Mutanci wyszli na światło dzienne. Ich mordercze zachowania zaczęły budzić społeczny niepokój, a ja nie mogłam siedzieć i patrzeć na to bezczynnie. Nowy sens życia odnalazłam dopiero, gdy zawiązano nowe ugrupowanie, które wydawało się być idealnym miejscem dla mnie - D.O.G.S.
To tutaj znalazłam nową szansę, to tu nie byłam zaszufladkowana wyłącznie do koszarów i to tutaj - mogłam w końcu rozwinąć swoje skrzydła.
Można więc chyba ująć, że 2015 stał się rokiem mojego odrodzenia. W szeregach Departamentu odnajdywałam się wyjątkowo dobrze, mając tylko jedną misję na celu - bezpieczeństwo. Za swój priorytet obrałam obronę zwykłych ludzi - bo to przecież dla nich od lat walczyłam. Stałam się jednak bezwzględna i z całą pewnością, moralność nie była moją mocną stroną. Brałam udział w kolejnych misjach - od obstawy ludności w trakcie marszu FPTP, poprzez atak na bractwo, aż po patrole na terenie DOMu. Byłam idealnym kandydatem - w końcu moja siła i determinacja w połączeniu z kilkoma zabawkami udostępnionymi przez Departament stanowiły idealne połączenie.

Pięłam się po drobnych stopniach tej organizacji, zyskując coraz więcej zaufania ze strony swoich przełożonych. Z mięsa armatniego udało mi się przechodzić na kolejne pozycje, w których dodatkowe wolności wiązały się też z narastającymi obowiązkami papierkowymi. Kolejne wystawiane raporty z moich działań ściągały mi sen z powiek, ale widziałam w tym szansę na lepsze jutro - nie tylko dla mnie, ale i cywili, których obiecałam chronić. Wchodziły kolejne pozwolenia, przechodziłam kolejne treningi i szkolenia, aż poniekąd stałam się prawą ręką naszych dowódców. Znane mi były plany na najbliższą przyszłość, a czarna robota często była przekazywana w moje ręce - czy to chodziło o przesłuchania, czy uzupełnienie kolejnych dokumentów dla administracji. Ale to mi nie przeszkadzało - w końcu miałam swoje poczucie misji! Nie mogłam też odmówić, wizja wyprowadzania "psiaków" na spacer wyjątkowo mnie satysfakcjonowała.

Mutanci jednak nie dawali za wygraną. Ich działania były coraz odważniejsze, co udowodnili kwietniem 2019 roku. Byliśmy pewni, że to właśnie nosiciele genu X byli odpowiedzialni za zniszczenia. Trwały pościgi, podczas których również mój zespół mógł się wykazać. Co prawda nie wróciliśmy do Departamentu z samym sprawcą zamieszania, jednak udało nam się schwytać kilku podejrzanych i udzielić pomocy rannym cywilom. Pracowaliśmy od świtu do nocy, byle zminimalizować straty i móc powrócić do tak upragnionej, spokojnej codzienności. Pewne jednak było, że mieszkańcy Seattle nie będą już spać spokojnie, więc musiałam działać, pełnią swoich sił i możliwości.

Pracuję więc dalej, wiernie, dla mojego oddziału, w celu ochrony sponiewieranej ludności Seattle jak i ogółu Stanów Zjednoczonych.
Niech Ameryka znów będzie wielka!


Charakter

Jestem pewna siebie i wygadana. Nie boję się mówić tego, co ślina mi na język przyniesie. Potrafię szanować autorytety a rozkazy z ramienia moich dowódców traktuję jak świętość. Moja moralność jest jednak zdecydowanie wątpliwa - Z jednej strony walczę, by zapewnić bezpieczeństwo uciśnionym, z drugiej jednak sama czasem wykorzystuję własną władzę i możliwości, co na swojej skórze mogą odczuć kundle w Departamencie. Nie boję się podejmowania walki, nawet gdy ta z góry jest skazana na porażkę - można powiedzieć, że cechuje mnie tu brawura. Ogłada jednak nie należy do moich słabych stron - potrafię dostosować swój język do ludzi z którymi rozmawiam, czy sytuacji, w których się znajduję. Również lenistwo nie jest mi znane - jeśli nie jestem w pracy, z całą pewnością będzie mnie można znaleźć na treningu. Jestem zwolennikiem dbania zarówno o ciało jak i duszę, stąd nawet znalazłam swoje lekkie zainteresowanie medytacją - choć przyznać muszę, nad tą chyba spędzam nieco za mało czasu jak na wszystko, co się wokół mnie dzieje...

Ciekawostki

- Jestem dwukrotną laureatką zawodów strong woman, a zdobyte statuetki do dziś zdobią salon w moim mieszkaniu.
- Jak na kobietę, mam dość pokaźne rozmiary - mierzę 185cm wzrostu, a moja waga sięga 90kg.
- Znam się nie tylko na boksie i mieszanych sztukach walki, lecz również potrafię obsługiwać rozmaitą broń strzelną.
- Moim najlepszym przyjacielem jest mój bulterier: Buddy
- Głównym środkiem mojego przemieszczania się jest motor.
- Jestem zwolenniczką dbania o siebie. W większości odmawiam używek - za wyjątkiem lampki szampana na wyjątkowe okazje. Papierosy jednak okazały się moją słabością.
- Jestem pracoholiczką.
- Wbrew pozorom, bardzo lubię imprezy. Muzyka i taniec są dla mnie przyjemnością.
- Nie mogę powiedzieć, że nienawidzę mutantów. Są dla mnie bardziej ciekawostką i widzę dla nich potencjał - szczególnie w ramach mundurowych.




Ostatnio zmieniony przez Morgan Wright dnia Sro Lut 08, 2023 11:50 pm, w całości zmieniany 1 raz
The Gifted
The Gifted
Wiek postaci : 0
Rejestracja : 07/09/2022
Punkty : 488
Liczba postów : 717
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/

Morgan Wright Empty Re: Morgan Wright

Czw Lut 09, 2023 7:27 am

Karta zaakceptowana

Wyszkolenie, spryt i oddanie. Te cechy są bardzo użyteczne, zwłaszcza w pracy takiej jak Twoja. Departamen Bezpieczeństwa Genetycznego może się cieszyć, że mają Cię w swoich szeregach.

Grupa krwi: A-
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach